W półfinale spotykamy się z włoskim klanem LSTS, który bez porażki przeszedł fazę grupową, zajmując 1 miejsce w grupie B. Rozlosowane mapy to: Impact, Pipeline i Rancho (overtime). Na dwóch pierwszych zapowiadała się ciężka walka...
Impact - Take & Hold - 3:2
Drobne problemy z serwerkiem i z lekkim poślizgiem rozpoczynamy pierwszą mapkę półfinałową.
1 runda... i mały szok, chłopaki z -LSTS- trenowali chyba z Benem Johnsonem :D, niesamowicie szybki rush, każdy z szerszeni dostał prezent w postaci kulki w głowę :D. Drugą rundę gramy już inaczej i nawiązujemy wyrównaną walkę,
1 runda... i mały szok, chłopaki z -LSTS- trenowali chyba z Benem Johnsonem :D, niesamowicie szybki rush, każdy z szerszeni dostał prezent w postaci kulki w głowę :D. Drugą rundę gramy już inaczej i nawiązujemy wyrównaną walkę,
która stoi na bardzo wysokim poziomie. Było trochę nerwowo, nie obyło się także z „FF” :) ale gramy coraz lepiej. Po zmianie stron udaje nam się zdobyć mała przewagę, którą utrzymujemy do końca.
Pipeline - Classic - 2:4
Na „Pipie” graliśmy ponad 2 godz., rozegraliśmy 42 rundy (6 dogrywek), wszystkie bardzo trudne i czasami dramatyczne. Zawsze rozpoczynaliśmy od obrony :( w której zawsze traciliśmy rundę lub dwie. Świetny mecz na tej mapie w wykonaniu obydwu drużyn, bardzo trudny i niestety za długi. Wszyscy mieliśmy już dość grania na tej mapie :/ a zbliżała się północ. Jabol stwierdził, że się zaraz zrzyga (ulubiona mapa Jabola hehe), Utylowi skończyło się już dawno piwo, Lelek cierpiał na odwodnienie :) a Kwiatos pomału szykował się do pracy :D, nie było szans na wygraną hehe. Były nawet propozycje aby dokończyć mecz na następny dzień :). Przeciwnik wymienia zaspanych graczy w my męczymy się dalej :) W ostatniej dogrywce, w obronie, popełniamy błędy i tracimy 2 rundy (standard :P) ale w ataku nie potrafimy już tego odrobić i przegrywamy 2:4.
Rancho - Carryable Objective - 1:4
Tutaj było bez niespodzianek. Nie mieliśmy w planach grać na tej mapie :). Praktycznie 0 przygotowania na tej mapie, brak jakiejkolwiek taktyki. Zapominaliśmy o możliwości wykorzystania buga z bieganiem i nie dawaliśmy rady dobiec do teczki szybciej niż przeciwnik. Po „połowie” wynik 1:1:1. Ostatnie 3 rundy już nie były takie wesołe i przegrywamy na tej mapie 1:4.
Nikt nie spodziewał się tak długiego spotkania, które trwało 3 godz. i 30min.!!! Mecz zakończyliśmy o 1 w nocy :) rozegraliśmy 54 rundy !!! w tym 42 na Pipeline!!! Był to najdłuższy mecz Szerszeni i jeden z najbardziej zaciętych i wyczerpujących. Mecz naprawdę wyrównany, od wygranej dzieliły nas dosłownie sekundy (i to nie jeden raz). Tak powinien wyglądać finał a nie półfinał :P. Widać przeciwnik lepiej przygotował się do spotkania, szczególnie na ostatniej mapie :). Nam pozostaje tylko wyciągnąć z tego wnioski i nadrobić zaległości :P. Mimo przegranego półfinału zagraliśmy bardzo dobrze GJ Hornets.
Pozostaje nam teraz ostatni mecz w ESL Winter League 2011, mecz o 3 miejsce z klanem FG.
Skład: LELEK, UTYL, JABOL, KWIATOS
Skład: LELEK, UTYL, JABOL, KWIATOS
Mecz masakra... nigdy więcej takich nowości, 42 rundy na jednej mapie i to pipie która u mnie żabkuje xD.
OdpowiedzUsuńSzkoda że ostatnią mapką było Rancho :(, na innej można by było jeszcze pograć do 3 godziny :P
kurczaki nie moge sobie tej pajpy udarowac, mecz by do wygrania, ale chyba kazdy juz odczuwał zmęczenie ;/
OdpowiedzUsuńA po ... kurczaki ? hehe
OdpowiedzUsuńA no, Pipa była do wygrania i to nie raz :), gdyby chodź raz udało nam się wygrać 3 rundy w defie hmm...
Jaki z tego morał ? Chcąc nie chcąc(w moim przypadku to drugie :P) trzeba trenować nie tylko Impact i Alley. Według mnie w pierwszej kolejności należy się skupić na Pipeline i Rancho. Bridge to już inna bajka, ale jeśli chodzi o ćwiczenie na publikach to te pierwsze dwie są lepsze. (nie ogarnę psychicznie 8 minut rundy na bridge.... :) )
OdpowiedzUsuń